środa, 10 grudnia 2014

Hej :)

Przepraszam, ze ostatnio nie dodawalam zadnych rozdzialow, ale zepsul mi sie tablet na ktorym mialam wszystko napisane :c Wiec jesli ktos tu jest i czyta (a raczej zaczal czytac, bo za duzo tu nie ma) mojego bloga niech zostawi chociaz glupio kropke w komentarzu, zebym wiedziala, ze mam dla kogos pisac :) nawet jesli by to byla jedna osoba. Jesli tak bedzie, to napisze cos i dodam przed swietami xx

piątek, 26 września 2014

Don't Cry, Baby - prolog

-  Nie chcę go nawet znać! - wrzasnął Louis po czym poszedł do swojego pokoju i trzasnął drzwiami. Harry spuścił głowę na dół, zraniły go słowa jego dopiero co poznanego przyrodniego brata. Rodzice bruneta rozwiedli się, gdy był mały, więc nie znał swojego prawdziwego ojca. Jedyne spotkanie z nim, które pamiętał wolałby już dawno zapomnieć. Bardzo zniszczyło to go psychicznie. Tego samego dnia zginęła jego mama. Anne wracała z pracy do domu, gdy nagle w pojazd uderzył piorun. Harry miał wtedy zaledwie 7 lat. Od tamtej pory mieszkał z ojczymem Robinem. Mężczyzna niedawno związał z Jay - mamą Louisa. Chłopak był rozpuszczonym jedynakiem. Nie chciał dopuścić do siebie faktu, że będzie miał rodzeństwo. Był przyzwyczajony do tego, że cała uwaga była skupiona na nim. Mimo, że nie znał o 3 lata młodszego chłopaka, wiedział już, że go nienawidzi i postanowił jak najbardziej uprzykrzyć mu życie.

wtorek, 23 września 2014

I Love You, Kitty: rozdział 1

 - Lou - usłyszał szatyn koło swojego kociego ucha. - Lou wstawaj. Musimy jechać na zakupy - mruknął Harry. Westchnął cicho gdy hybryda nie zareagowała na jego słowa. - Louis - zagryzł wargę i pociągnął go delikatnie za ogon. Kot otworzył oczy i przewrócił się na drugą stronę, dając właścicielowi do zrozumienia, że jest zmęczony i nie chce nigdzie jechać. Zamknął oczy i wtulił twarz w poduszkę.
- Jesteś zły? - zagadnął Harry na co Louis wzruszył ramionami. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale natychmiast je zamknął. Nie potrafił mówić, mimo, że większość hybryd umiała. Ale nie on. Niebieskooki nawet nie potrafił zamruczać. Często, gdy próbował z jego ust wydobywał się jakiś pisk. 
- No chodź, kupię ci nową bluzkę - Brunet pogładził kociaka po włosach. Lou uśmiechnął się delikatnie i usiadł. Przetarł oczy piąstką i wstał. Podszedł po szafy potykając się o własny ogon i zmienił za dużą koszulkę, która służyła mu za pidżamę na koszulę i jeansy. Razem z Harrym zeszli na dół. Lou od razu popędził do kuchni z zamiarem zjeścia czegoś. Zielonooki poszedł za nim.
- Loueh nie ma nic do jedzenia, trzeba kupić. Zjemy na mieście. Chodz... - hybryda spojrzała na niego smutnym oczami na co ten zachichotal i objął go ramieniem. Uśmiechnął się delikatnie. Wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Po kilkunastu minutach stania w korkach udało im się dostrzec do galerii. Harry zaparkował samochód w podziemnym garażu i wysiedli. Weszli do szklanej windy, która ruszyła na pierwsze piętro. Gdy zatrzymała się wyszli. Lou wskazał ogonem na sklep zoologiczny i spojrzał na loczka błagalnym wzrokiem. Harry pokręcił delikatnie głową na boki. Nie miał zamiaru kupować kociakowi kolejnej zabawki, która i tak mu się znudzi po kilku dniach. Poszedł w drugą stronę, Louis zrezygnowany i zawiedziony ruszył za nim. Weszli do marketu. Hazz wziął wózek i zaczął pakować potrzebne produkty spożywcze. Hybryda szła powolnym krokiem za nią wlepiając wzrok w białe kafelki. Po chwili jednak jego wzrok przykuł regał ze słodyczami. Od razu skierował się w tamtą stronę.
- Louis nie możesz jeść dużo słodyczy, wiesz o tym - westchnął Harry idąc za nim. Szatyn zatrzymał się przed regałem i uśmiechnął szeroko. Zaciągnął się zapachem czekolady i spojrzał na swojego właściciela. Zielonooki wywrócił oczami i złapał go za rękę odciągając go od słodkości, które, jeśli by je zjadł w dużych ilościach, mogłaby mu zaszkodzić. A Lou był wielkim łamkoczuchem. Pociągnął go do stoiska z warzywami i owocami z czego ten nie był zadowolony. Zaczął delikatnie wymachiwać ogonem. Przez sekunde zapatrzył się w jakiś punkt w oddali, zamachnął się mocno ogonem i uderzył w szklany dzbanek, który się zachwiał, a następnie spadl roztrzaskując się na wiele drobnych kawałków. Lou odskoczył w tył nadeptując sobie na ogon i spojrzał na Harry'ego, który poczerwieniał z złości.
- Masz zaczekać na mnie przed sklepem - syknął przez zaciśnietę zęby. Szatyn ze spuszczoną głową wyszedł ze sklepu i usiadł na drewnianej ławce. Podciągnął nogi do brody i zagryzł delikatnie wargę. Po kilkunastu minutach Harry wyszedł ze sklepu i stanął przed Louisem. Zagryzł mocno wargę. Wziął głęboki oddech i zaczał mówić trochę podniesionym, ale spokojnym głosem.
- Teraz pójdziesz do samochodu i zapomnisz o tym, że miałem ci kupić bluzkę. Przez ciebie musiałem dodatkowo zapłacić za jakiś kawałek szkła. Czy to choć raz może czegoś nie stłuc? Przez ciebie i twoją niezdarność za niedługo zbankrutuje. Musisz się ogarnąć Louis - szatyn tylko lekko przytaknął głową wysłuchując krótkiego kazania Harry'ego. Wstał i poszedł w stronę parkingu. Po kilku minutach siedział już w aucie i czekał na bruneta. Po chwili przyszedł. Usiadł za kierownicą i ruszył. Louis wziął zeszyt, który cały czas był w samochodzie i marker. Mimo, że nie potrafił mówić, nauczył się pisać, co czyniło to go trochę wyjątkowym. Otworzył zeszyt na pustej stronie i napisał jedno słowo. 
"PRZEPRASZAM" 

 Podał Harry'emu zeszyt, gdy on zatrzymał się na czerwonym świetle. Przeczytał, a następnie wyrwał tą kartkę. Zgiął ją w kulke i wyrzucił przez okno. Louisa to bardzo zabolało. Po jego policzku spłynęła łza.

czwartek, 18 września 2014

I Love You, Kitty: Prolog


 Louis siedział skulony pod ścianą patrząc jak jego pan na niego krzyczy. Był bliski płaczu, ale starał sie nie uronić ani jednej łezki. Nie chciał znów pokazać jak bardzo jest słaby. Owinął się ogonem, który wydawał się być za długi do jego niskiego i drobnego ciałka. 
- Mam nadzieję, że to było ostatni raz! - krzyknął Harry i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Był zły na swojego "kotka" jeśli tak go można nazwać. Szatyn był hybrydą, wybrykiem natury, ale w ich świecie nie było to nic dziwnego. Miał kocie uszy, długi puszysty ogon i piękne niebieskie oczy.  Pół kot - pół człowiek po raz kolejny stukł jakąś szklanke. Był bardzo niezdarny przez co nie raz Harry był na niego zły. Powoli wstał i położył się na swoim materacu pod okniem. Skulił sie, owinął ogonem i rozpłakał.