wtorek, 23 września 2014

I Love You, Kitty: rozdział 1

 - Lou - usłyszał szatyn koło swojego kociego ucha. - Lou wstawaj. Musimy jechać na zakupy - mruknął Harry. Westchnął cicho gdy hybryda nie zareagowała na jego słowa. - Louis - zagryzł wargę i pociągnął go delikatnie za ogon. Kot otworzył oczy i przewrócił się na drugą stronę, dając właścicielowi do zrozumienia, że jest zmęczony i nie chce nigdzie jechać. Zamknął oczy i wtulił twarz w poduszkę.
- Jesteś zły? - zagadnął Harry na co Louis wzruszył ramionami. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale natychmiast je zamknął. Nie potrafił mówić, mimo, że większość hybryd umiała. Ale nie on. Niebieskooki nawet nie potrafił zamruczać. Często, gdy próbował z jego ust wydobywał się jakiś pisk. 
- No chodź, kupię ci nową bluzkę - Brunet pogładził kociaka po włosach. Lou uśmiechnął się delikatnie i usiadł. Przetarł oczy piąstką i wstał. Podszedł po szafy potykając się o własny ogon i zmienił za dużą koszulkę, która służyła mu za pidżamę na koszulę i jeansy. Razem z Harrym zeszli na dół. Lou od razu popędził do kuchni z zamiarem zjeścia czegoś. Zielonooki poszedł za nim.
- Loueh nie ma nic do jedzenia, trzeba kupić. Zjemy na mieście. Chodz... - hybryda spojrzała na niego smutnym oczami na co ten zachichotal i objął go ramieniem. Uśmiechnął się delikatnie. Wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Po kilkunastu minutach stania w korkach udało im się dostrzec do galerii. Harry zaparkował samochód w podziemnym garażu i wysiedli. Weszli do szklanej windy, która ruszyła na pierwsze piętro. Gdy zatrzymała się wyszli. Lou wskazał ogonem na sklep zoologiczny i spojrzał na loczka błagalnym wzrokiem. Harry pokręcił delikatnie głową na boki. Nie miał zamiaru kupować kociakowi kolejnej zabawki, która i tak mu się znudzi po kilku dniach. Poszedł w drugą stronę, Louis zrezygnowany i zawiedziony ruszył za nim. Weszli do marketu. Hazz wziął wózek i zaczął pakować potrzebne produkty spożywcze. Hybryda szła powolnym krokiem za nią wlepiając wzrok w białe kafelki. Po chwili jednak jego wzrok przykuł regał ze słodyczami. Od razu skierował się w tamtą stronę.
- Louis nie możesz jeść dużo słodyczy, wiesz o tym - westchnął Harry idąc za nim. Szatyn zatrzymał się przed regałem i uśmiechnął szeroko. Zaciągnął się zapachem czekolady i spojrzał na swojego właściciela. Zielonooki wywrócił oczami i złapał go za rękę odciągając go od słodkości, które, jeśli by je zjadł w dużych ilościach, mogłaby mu zaszkodzić. A Lou był wielkim łamkoczuchem. Pociągnął go do stoiska z warzywami i owocami z czego ten nie był zadowolony. Zaczął delikatnie wymachiwać ogonem. Przez sekunde zapatrzył się w jakiś punkt w oddali, zamachnął się mocno ogonem i uderzył w szklany dzbanek, który się zachwiał, a następnie spadl roztrzaskując się na wiele drobnych kawałków. Lou odskoczył w tył nadeptując sobie na ogon i spojrzał na Harry'ego, który poczerwieniał z złości.
- Masz zaczekać na mnie przed sklepem - syknął przez zaciśnietę zęby. Szatyn ze spuszczoną głową wyszedł ze sklepu i usiadł na drewnianej ławce. Podciągnął nogi do brody i zagryzł delikatnie wargę. Po kilkunastu minutach Harry wyszedł ze sklepu i stanął przed Louisem. Zagryzł mocno wargę. Wziął głęboki oddech i zaczał mówić trochę podniesionym, ale spokojnym głosem.
- Teraz pójdziesz do samochodu i zapomnisz o tym, że miałem ci kupić bluzkę. Przez ciebie musiałem dodatkowo zapłacić za jakiś kawałek szkła. Czy to choć raz może czegoś nie stłuc? Przez ciebie i twoją niezdarność za niedługo zbankrutuje. Musisz się ogarnąć Louis - szatyn tylko lekko przytaknął głową wysłuchując krótkiego kazania Harry'ego. Wstał i poszedł w stronę parkingu. Po kilku minutach siedział już w aucie i czekał na bruneta. Po chwili przyszedł. Usiadł za kierownicą i ruszył. Louis wziął zeszyt, który cały czas był w samochodzie i marker. Mimo, że nie potrafił mówić, nauczył się pisać, co czyniło to go trochę wyjątkowym. Otworzył zeszyt na pustej stronie i napisał jedno słowo. 
"PRZEPRASZAM" 

 Podał Harry'emu zeszyt, gdy on zatrzymał się na czerwonym świetle. Przeczytał, a następnie wyrwał tą kartkę. Zgiął ją w kulke i wyrzucił przez okno. Louisa to bardzo zabolało. Po jego policzku spłynęła łza.

6 komentarzy:

  1. Hej! Świetne opowiadanie <3 Chciałabym się spytać czy będziesz je kontynuowała bo bardzo mi się ono spodobało :D Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. hej :) dzieki za komentarz aw :) mam zamiar kontynuowac, mialam juz napisane polowe 2 rozdzialu, ale zepsul mi sie tablet na ktorym wszystko pisalam i narazie nie mam mozliwosci, ale 2 rozdzial napewno pojawi sie w grudniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy piszesz na Wattpadzie, też?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy piszesz na Wattpadzie, też?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, to nie fair, że Harry jest aż tak niemiły dla Lou :( Żeby wyrzucić kartkę...? To jak uderzyć podczas prawdziwych przeprosin! Ech, ech, mam nadzieję, że się poprawi

    OdpowiedzUsuń