niedziela, 13 grudnia 2015

I Love You Kitty: rozdział 7

 Następnego dnia Harry chodził po domu zaspany. Gdy znów zaczęły się koszmary Louisa natychmiast go obudził i zaczął uspokajać. Zajęło mu to trochę czasu, ale po dwóch kubkach ciepłego mleka, mnóstwa wyszeptanych słów, że będzie dobrze i że to tylko sen, kilku całusach wyciśniętych na czole, policzkach i nosku i po ciągłym przytulaniu Louis znów zasnął, jednak tym razem spokojnie, co ucieszyło go, ponieważ nie miał sił, żeby uspakajać kotka, jeśli ponownie by zaczął płakać przez sen. Rano nie obudził się w najlepszym humorze. Był nie wyspany, a wiedział, że jeśli chcą dotrzeć do jego rodzinnego domu przed południem powinni już zaraz wyjeżdżać, jednak teraz Harry siedział w kuchni dokańczając swoją kawę, a Louis nadal spał. Postanowił, że za chwile obudzi mniejszego chłopaka, gdyż chciał, żeby choć jeden z nich był wyspany. Gdy wypił już kawę i odstawił kubek do zlewu, poszedł do sypialni. Wziął walizki starając się być najciszej jak mógł i zaniósł je do samochodu. Po chwili wrócił do pokoju i zaczął budzić Louisa. Po chwili oboje znajdowali się już przygotowani w samochodzie i zaczynali swoją podróż. Szatyn rozglądał się dookoła próbując domyśleć się gdzie jadą wiedząc, że tego musi się dowiedzieć sam, ponieważ Harry nic mu nie powie. Po kilkunastu minutach cichej jazdy zasnął skulony na siedzeniu i opierając się głową o szybę. Harry'emu mimo zmęczenia udało się dojechać bezpiecznie pod dom jego rodziców. Zaparkował auto i wysiadł z niego. Podszedł do bagażnika, otworzył go i wyjął z niego walizki. Spojrzał na Louisa ciesząc się, że te jeszcze śpi. Chciał mu zrobić jak największą niespodziankę, więc jak najbardziej na rękę mu było zmęczenie mniejszego chłopca. Podszedł do drzwi, wcześniej zamykając bagażnik, a następnie zadzwonił dzwonkiem. Po chwili otworzyła mu jego mama i uśmiechnęła się szeroko na jego widok. Przytuliła go na powitanie i wzięła od niego bagaże pytając gdzie jest Louis. Odpowiedział, że śpi i nie chce go jeszcze budzić. Ta jedynie skinęła głową i weszła do salonu zanosząc tam walizki. Harry wrócił się do auta. Otworzył drzwi od strony, gdzie spał Louis, odpiął mu pasy, a następnie wziął na ręce i zaczął z nim w stronę domu, uważając, żeby się nie potknąć i nie obudzić Louisa. Wszedł do środka i od razu skierował się do pokoju, który dawniej był jego sypialną. Położył niebieskookiego na jego, a raczej ich starym łóżku i przykrył kołdrą. Pogłaskał go chwilę po włosach i wyszedł po cichu z pokoju. Zszedł do salonu, gdzie przywitał się z swoim ojcem i siostrą, która nadal tu mieszkała, ponieważ studiowała tutaj w mieście. Przez najbliższą godzinę rozmawiali po prostu ze sobą, dopóki nie usłyszeli kroków na piętrze domu. Kroków Louisa, który obudził się zdezorientowany. Dopiero po chwili uświadomił sobie gdzie się znajduje i radośnie wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Szybko zaczął schodzić po schodach i gdy już był na samym dole, potknął się o swój ogon, co nie było dla nikogo zaskoczeniem. Jednak udało mu się utrzymać równowagę i już moment później przytulał się uradowany do mamy Harry'ego. Gdy już przywitał się z pozostałymi domownikami, znajdował się na kolanach zielonookiego, a ten go obejmował delikatnie. Pani Styles poszła do kuchni z zamiarem przygotowania rodzinnego obiadu, a reszta rodziny zaczęła oglądać telewizję. Po godzinie danie było już gotowe i wszyscy znajdowali się w kuchni. Po chwili zaczęli jeść obiad nadal rozmawiając ze sobą, a Louis był ciągle uśmiechnięty. Harry cieszył się widząc uradowanego kotka i chciał, żeby ten uśmiech był zawsze na jego twarzy. Resztę dnia wszyscy spędzili wspólnie na podwórku, ponieważ była piękna pogoda i szkoda byłoby jej nie wykorzystać. Późnym wieczorem Harry niósł na rękach zmęczonego Louisa, ponieważ ten naprawdę sporo biegał i bawił się i już nie miał sił ustać na własnych nogach. Brunet położył mniejszego chłopaka na łóżku i powiedział mu, że zaraz wróci, ponieważ musi o czymś ważnym porozmawiać z swoją mamą. I tak, to było naprawdę ważne dla niego i bał się jak Louis zareaguję na to wszystko, gdy się dowie, ponieważ on naprawdę nigdy nie chciał go skrzywdzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz